ZAMOŚĆ: Prezydent Andrzej W. spalił TZ, tłumacząc, że to gorący news. Teraz usunął „parzący” post. Przypominamy go
Ale ani w Internecie, ani w archiwum TZ nic nie ginie. Przypominamy zatem zdjęcie oraz okoliczności, w jakich popierany przez PiS Andrzej W. wywołał... oburzenie, niesmak i skojarzenie z najmroczniejszymi czasami, gdy palono książki.
Przypomnijmy, to miał być gorący news, w którym Andrzej W. ogłasza początek kampanii wyborczej. Miał tym samym, jak rozpowiada beztrosko - i z nieskrywaną radością - wywołać emocje.
„Jest na to adekwatne słowo: sk****syństwo. Obrzydzenie bierze, że takie egzemplarze mają cokolwiek wspólnego z samorządem”- taki „gorący” komentarz umieścił w mediach społecznościowych Andrzej Andrysiak, dziennikarz i prezes Rady Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych. „Obrzydliwe” - skomentowała z kolei znana dziennikarka wp.pl Bianka Mikołajewska.
„Mam nadzieję, że już niedługo nikt o nim nie usłyszy, chyba że w nagłówku skazany”, „Myślę, że tego zdjęcia nie uda mi się już zapomnieć”, „Wstyd” - tak „płomienny” start w wyborach o fotel prezydenta komentowali inni dziennikarze.
Prawda jest taka, że Andrzej W. właśnie sam podpalił swój stołek, który zapewne (gdyby nawet wygrał wybory) i tak z powodu ciążących na nim poważnych oskarżeń w toczącej się sprawie sądowej szybko straci. Dowody prokuratury – dodajmy prokuratury PiS – są twarde, bo kandydat na prezydenta jest oskarżony o składanie fałszywych zeznań przez sądem i fabrykowanie dowodów. Wydaje się, że wyrok skazujący, to kwestia czasu.
Zaś sam gest spalenia „Tygodnika Zamojskiego” - choćby Andrzej W. zaklinał rzeczywistość i nazywał go „sztuką”, „gorącym newsem” czy próbą „wywołania emocji” – jest wyjątkowo marny. I tylko wpisuje się w długą listę brudnych chwytów prezydenta.
Dziś spalił gazetę, a jutro spali książki? Do tego kłamał, wypowiadając się w mediach, że „to nie jest Tygodnik Zamojski”, a „wyrób gazetopodobny”, a na dodatek „stara fotografia”. Komentarze na platformie X i Facebooku, także wiadomości przekazywane dziennikarzom TZ, świadczyły jednak o tym, że czytelnicy od razu rozpoznali „Tygodnik Zamojski”. A spalony egzemplarz nie był stary. To dokładnie ten numer - z 30 stycznia 2024 roku – z opublikowanym tekstem „Garaż prokuratora Ziarkiewicza”, opisujący sprawy niewygodne dla polityków PiS, chowane w garażu Prokuratury Regionalnej w Lublinie, której szefem był pochodzący z Zamościa prokurator Jerzy Ziarkiewicz. Ale też śledztwa dotyczące brudnych chwytów Andrzeja W.
Komentarze
no to Zamoscianie szykujcie sie na inzynierow z Afryki spacerujacych po Zamosciu :)